Nadeszła pora na pierwszy poważny wpis na tym blogu. Jak obiecywałem Czytam Dymki to miejsce poświęcone komiksom, ale nie tylko. Żeby zacząć w miarę z przytupem pozwolę sobie na wyrażenie opinii o niedawno zakończonym drugim sezonie Lokiego. Postaram się aby recenzja była pozbawiona jakichkolwiek spoilerów, ale nie mogę nic obiecać :) Dodatkowo traktujcie ten wpis jako swoistą refleksję na temat całego sezonu, bez specjalnego skupiania się na każdym odcinku.

W pierwszej kolejności warto zaznaczyć, że akcja jest bezpośrednią kontynuacją sezonu pierwszego. Oznacza to, że od razu zostajemy wrzuceni wir wydarzeń związanych ze śmiercią Tego, Który Trwa, a TVA chyli się ku upadkowi w związku z niestabilnością Świętej Osi Czasu oraz stale rozwijającym się multiversum. Wracają do nas postacie znane z pierwszej części więc ponownie możemy spotkać się z tytułowym Lokim (Tom Hiddlestone), Mobiusem (Owen Wilson) czy Sylvie (Sophia Di Martino). Pojawia się również jedna z wersji Kanga (Jonathan Majors) tutaj znana jako Victor Timely, wspaniała Pani Minutka (Tara Strong) oraz Ravonna Rensleyer (Gugu Mbatha-Raw). Dodatkowo poza wprowadzeniem kilku postaci pobocznych poznajemy wspaniałego Uroborosa granego przez Ke Huy Quan'a znanego z Indiany Jones'a czy ostatniego kinowego hitu "Wszystko Wszędzie naraz", który staje się dość istotną osią narracji dla całej historii oraz (moim zdaniem) dla całego uniwersum.
Twórcy (m.in. Michael Waldron pracujący przy ostatnim Strange’u ) świetnie wczuli się w postawione im zadanie oraz problem polegający na nieubłaganie uciekającym czasie w miejscu, gdzie o ironio, czas nie istnieje. Wzięli również na klatę multiuniversum i w świetny sposób zabawili się tym narzędziem. To właśnie dzięki temu podejściu Loki wraz z przyjaciółmi jest w stałej podróży po różnych epokach w dziejach znanej nam ziemi. Akcja przenosi się raz po raz między schyłkiem XIX wieku, latami 80 XXw, teraźniejszością, a siedzibą TVA zawierającą cechy futurystycznej stacji kosmicznej. Ten zabieg tworzy niesamowicie barwny i zróżnicowany świat, który jest przyjemny dla oka oraz bardzo pobudzający. Pozwala to również na zabawę ze strojami, zmieniającą się kulturą oraz pewnymi ograniczamy określonej epoki. Oglądany przez nas film staje się mocno plastyczny poprzez zabawę saturacją czy współgrą muzyki z obrazem.
Kontynuacja przygód Boga Psot prezentuje nam również przemianę bohaterów, a relacje między nimi stają się rozbudowane i poważne, przy czym nie są sztuczne. Duet Hiddlestone/Wilson to para, którą aż chce się oglądać na ekranie. Postacie przez nich odgrywane genialnie się uzupełniają, ale również zderzają się poprzez swoje odmienne charaktery. Cały wątek kręcący się wokół tej dwójki przypomina mi działanie w terenie Holmes’a i Wattson’a. Sytuacje z nimi związane są zabawne i angażujące. Trochę słabiej natomiast wypada zestawienie Loki/Sylvie. Tutaj pomimo znacznych różnic w światopoglądzie oraz mocno dynamicznej relacji niektóre sceny z ich udziałem są czasem za bardzo przegadane. Nie zrozumcie mnie źle, ich nieporadność oraz złamane serca są urocze, ale momentami dynamika serialu znacznie zwalnia właśnie przez ich “nastoletnie” debaty o sensie istnienia.
Sezon drugi jest również interesującym przykładem na to, że ekipa odpowiedzialna za produkcję liczy się z głosami fanów i zależy im na dobrym odbiorze wykonanej przez siebie pracy. W końcu dostajemy Lokiego, który pomimo chęci zmiany lubi pokazać pazur i nieco zabawić się swoimi mocami. W końcu mamy poczucie, że faktycznie na ekranie widzimy boga bawiącego się iluzją oraz zdeterminowanego do osiągnięcia postawionego sobie celu.
Zbliżając się do końca poświećmy chwilę na ostatnie sceny, jakie nam zaserwowano. W tym segmencie zapewne pojawią się istotne spoilery więcj jeśli ktoś chce ich uniknąć zapraszam do następnego akapitu :).
W skutek stale rozwijającego się Marvelowego uniwersum sens działania “kosmicznego” krosna przestaje mieć jakiekolwiek prawo bytu (w sumie samej Agencji też) co doprowadza do jego uszkodzenia, a następnie zniszczenia. Loki, który w porę opanował zdolność kontroli “czasopoślizgów” znając zakończenie historii stara się zrobić co tylko może by ocalić światy, a co za tym idzie swoich przyjaciół. Dlatego zapętla się w czasie sprawdzajac najróżniejsze rozwiązania na ocalenie tego co dla niego najważniejsze. Tutaj następuje największa przemiana naszego głównego bohatera. Postawiony przed wyborem zniszczenia TVA, a zabójstwem ukochanej Sylvie, brat Thora postanawia wytyczyć własną ścieżkę będącą klamrą jego wszystkich dokonań. Postanawia on zniszczyć wrzeciono i samemu przejąć kontrolę nad licznymi odgałęzieniami czasowymi. W ten sposób staje się komiksowym Bogiem Opowieści, tworem pochodzącym z serii Loki: Agent of Asgard, napisanej przez Ala Ewinga i narysowanej przez Lee Garbetta. Jego poświęcenie sprawia, że cała historia kończy się dwojako. Z jednej strony wszystko zostaje ocalone, z drugiej na świecie pozostają różne warianty Kanga, co jak wiemy doprowadzi w przyszłości do wielkiego konfliktu. Prezentowane nam zakończenie jest po pierwsze bardzo obrazowe, gdyż, zebrane przez naszego bohatera linie czasu tworzą splot przypominający Yggdrasil, który de facto był właśnie nordyckim wyobrażeniem świata. Jest to również symbol samego Odyna, co może potwierdzać istotną rolę, jaką odegrał Loki. Po drugie jest to bardzo ładne zakończenie wieloletniej współpracy MCU z Tomem Hiddlestonem, ponieważ to była ostatnia produkcja z tym aktorem. Taki zabieg jest również bardzo wygodnym rozwiązaniem zarówno dla studia jak i samego Hiddlestone'a, bo, co by nie mówić, nie ginie, lecz jest uziemiony w jednym miejscu kontrolując wszystkie czasy. Daje to wiele możliwości na powrót czy samego Toma, czy innych aktorów wcielających się w omawianą przez nas postać rodem z innych odgałęzień uniwersum.
Podsumowując: Loki sezon 2 to bardzo udana produkcja, która przypadnie do gustu zagorzałym fanom kina superhero, jak i laikom szukającym dobrej rozrywki. Fabuła jest dobrze napisana i kontynuowana, a wątki nam prezentowane są przemyślane oraz umiejętnie zamknięte. Obraz jest przyjemny dla oka, a poprawka niedociągnięć z sezonu pierwszego sprawiają, że ostatni filmowy zbiór przygód
Ps. Kiedy piszę ten post (15.11) 40 urodziny obchodzi Sophia di Martino, czyli wspaniała Sylvie! Wspólnie życzymy jej wszystkiego, co najlepsze na każdej ścieżce uniwersum! :)
Komentarze
Prześlij komentarz