Historia o Mikołaju jakiej nie znacie - Recenzja komiksu Klaus


Okres świąteczny już w pełni dlatego zgodnie z obietnicą złożoną Wam we wpisie o świątecznych specjałach przychodzę z niecodziennym tworem. Jeśli jesteście ciekawi jak Grant Morrison przedstawił historię naszego ulubionego świętego to zaparzcie sobie kubek ulubionego trunku i siadajcie do lektury!

Okładka komiksu

    Klaus to amerykański komiks wydany przez wydawnictwo Boom! Studios w 2016 roku. Jest to historia składająca się z 7 zeszytów. Ja natomiast za sprawą wspaniałej bibliotek publicznej nr. 22 we Wrocławiu mogłem wypożyczyć księgę zbiorczą. Muszę przyznać, że jestem zauroczony polskim wypustem, gdyż jest on bardzo elegancki. Piękna twarda oprawa oraz pozłocenia na bokach kartek sprawiają, że od lektury bije czysty luksus.
    Za pracę odpowiada Grant Morrison znany nam z licznych wydań od Marvela czy DC. Moim ulubionym tworem tego artysty jest niezastąpiony Doom Patrol. Z kolei Dan Mora to utalentowany twórca, którego kreskę mogliśmy podziwiać na łamach różnych historii Shazama czy Supermena.

  
Scena otwierająca komiks

    Komiks zabiera nas do świata będącego miksem baśni, mrocznego fantasy, a nawet horroru. Mamy tutaj klimat przypominający europejskie średniowiecze delikatnie romansujący z twórczością Sapkowskiego. Do tego należy dodać szczyptę nordyckiej mitologii oraz pewien znany motyw z Gry o Tron (chodzi o mur) i otrzymujemy naprawdę klimatyczny setting.
    Mając w głowie tytułowego Mikołaja należy szybko wyzbyć się stereotypowego myślenia ma temat tego świętego, albowiem prezentowany nam bohater jest silną postacią żyjąca pośród leśnej głuszy. Nie zważa on na zimno i śpi pod gołym niebem podczas zimowego przesilenia. Jest nam przedstawiany jako człowiek o pewnej wyjątkowej mocy. Mianowicie jego dobre serce, które stale go rozgrzewa i popycha do czynienia dobra. Dodatkowo jest dobrze zbudowany, zna się na wojaczce, a przeszkody terenowe nie stanowią dla niego problemu. Nie ma on również wesołej ferajny reniferów, a białą wilczyce Lilli będącą dla niego najlepszą przyjaciółką i kompanką podczas przygód. Zajmuje się tym, czym zajmować się może człowiek żyjący w dziczy. Poluje na zwierzynę, by móc się utrzymać ze sprzedaży mięsa i skór.
    Pewnego dnia Klaus swe kroki kieruje do dobrze mu znanego miasta Grimsvig. Ku jego zaskoczeniu, od jego ostatniej wizyty zaszły tutaj kolosalne zmiany. Od kiedy swą twardą ręką zarządza Lord Magnus miejsce to przypomina bardziej kolonię karną. Mężczyźni zmuszani są do katorżniczej pracy w kopalniach, racje żywnościowe są ograniczane, a wszystkie zabawki (lub każdy przedmiot, którym można się bawić) zostają zabrane w imieniu młodego księcia, którego nic nie potrafi zadowolić. W zamku jest również Dagmar, jak się okazuje dawna miłość naszego tytułowego bohatera, a obecnie żona rządzącego tyrana, oraz Karl będący jednym z głównych dowódców.

    Wskutek drastycznych zmian oraz wszechobecnej biedy i smutku leśne duchy, które są za pan brat z "duchem dnia Juli" wytyczają mu nową ścieżkę. Obdarowywają go mocą tworzenia najpiękniejszych i niesamowitych magicznych zabawek, które mają przynieść, chociaż odrobinę radości dzieciom Grimsvig. Jak się domyślacie wskutek takich wydarzeń Magnus jest wściekły i zaczyna podejrzewać swój lud o chęć zrywu przeciwko jego władzy.

Szaleństwo Magnusa 2


Ważnym aspektem całej historii są motywacje, jakimi kieruje się nasz główny antagonista. Magnus żyje w wielkim strachu przed buntem oraz śmiercią jego całej rodziny. Dlatego kuszony tajemniczym głosem próbuje uwolnić potężną bestię uwięzioną właśnie w podzamkowych kopalniach. Mamy tutaj element horroru, szaleństwa oraz okultyzmu, który skutecznie sprawia, że czytana przez nas historia staje się dość mroczna. Cała ta intryga doprowadza do wielkiego finału gdzie na oczach mieszczan, Klaus zmuszony jest do walki z potężnym przeciwnikiem, łasym na złe dzieci (tak chodzi o ich spożywanie).

Szaleństwo Magnusa 1    Historia przedstawiona nam w zbiorze 7 zeszytów nie należy do wyjątkowo rozbudowanej. Porównałbym ją raczej do przyjemnego filmu świątecznego dla całej rodziny. Bywają tutaj momenty mroczne, ale także wesołe i budujące. Jest to raczej komiksowa wariacja o ratowaniu świat i nagradzaniu dobrych dzieci oraz idealny przykład walki światła z mrokiem. Całość jest bardzo zgrabnie napisana przez co szybko możemy wczytać się w klimat i przeskakiwać z dymku na dymek, a niesamowita oprawa graficzna pozwala nam w pełni oddać się przyjemnej lekturze. Muszę przyznać, że pojawiają się strony gdzie główną rolę odgrywają obrazy i są to momenty gdzie z wielką przyjemnością robiłem sobie chwilę przerwy napawając się cudownymi planszami.

    Podsumowując: Klaus to wspaniała bożonarodzeniowa opowieść, przepełniona pięknymi kadrami, prostą, lecz ciekawą historią oraz elementami akcji niczym w komiksach superhero. Dzieło Morissona oraz Mora jest świetną propozycją dla starszej młodzieży, jaki i dorosłego czytelnika. Warto sprawić sobie chwilę przyjemności podczas wariactwa poprzedzającego święta!

Magiczne duchy

Komentarze