Godzilla i Kong: Nowe Imperium - Recenzja filmu

 Wielkie produkcje z wielkimi potworami mają to do siebie, że chcą zarobić wielką kasę! Pytanie jednak, czy coraz bardziej świadomy widz pozwoli potężnym studiom dalej zarabiać na dojeniu nadzianych franczyz. Zapraszam na słodko-kwaśną recenzję najnowszego dzieła skupiającego się tytanicznych obrońcach ziemi. Panie i Panowie przed Wami Godzilla i Kong: Nowe Imperium.

źródło: polski-dubbing.pl

    Piąty film z MonsterVerse podobnie jak poprzednik, czyli Godzilla Vs Kong w reżyserii Adama Wingarda (znany też z Blair Witch oraz Notatnik Śmierć) zaprasza nas do zapoznania się z alternatywną rzeczywistością, gdzie światem żądzą tytany, a nasza ziemia ma więcej warstw niż uczą nas obecnie w szkole. Za scenariusz natomiast odpowiada między innymi Terry Rossio znany między innymi z pisania do takich filmów jak Piraci z Karaibów czy Jeździec znikąd oraz animacji Shrek i Aladyn. 

    Film rozpoczyna się w pewnym odstępie czasowym od zakończenia GvK, lecz nie jest wymagana znajomość poprzednich części, ponieważ wszystko jest dość prosto i sensownie wytłumaczone podczas pierwszych 5 minut. W celu uniknięcia dalszych zatargów między gigantami Godzilla jako tytan alfa pozostał na powierzchni by bronić ludzkości, Kong natomiast jako ten "przyjaźniej" usposobiony został sprowadzony do Pustej Ziemi, czyli tej dodatkowej warstwy wewnątrz naszej planety. Chłopaki żyją na swoim i mają się dobrze, nie wchodząc sobie w drogę. Pojawia się jednak problem, gdyż  zarówno nasi wielcy bohaterowie jak i Monarch oraz Jia wyczuwają jakieś niepokojące sygnały. By nie spoilerować Wam za dużo powiem jedynie, że jest to związane z głównym antagonistą, który na swych usługach ma tytanicznego jaszczura znanego jako Shimo. Jak się zapewne domyślacie duet naszych potwornych bohaterów nie za bardzo przepada za nową parą złych gigantów skutkiem czego możecie się spodziewać sporej dawki ostrego NAP... bicia się po pyskach!

źródło: filmweb.pl

    Jeśli chodzi o naszych ludzkich bohaterów to pojawiają się postacie znane nam z poprzedniej części. Jest wcześniej wspominana Jia (Kaylee Hottle), mająca niesamowitą wieź z Kongiem, Illene Andrews (Rebecca Hall), przybrana matka dla koleżanki Konga, pani naukowiec oraz główna ludzka bohaterka starająca się rozwiązać problem z aktywnością tytanów, oraz problemami związanymi z odnalezieniem się we współczesnym świecie swojej adoptowanej córki. Pojawia się również podcaster Bernie (Brian Tyree Henry) będący miłośnikiem teorii spiskowych oraz Trapper (Dan Stevens), który za sprawą zabawnego vibeu oraz dobrze dobranej ścieżki dźwiękowej do jego scen jest najlepszą postacią pośród przedstawionej paczki. Ujęcia z jego udziałem były zabawne i dodawały świeżości całej produkcji. I nie oszukujmy się, postacie ludzkie są tutaj tylko po to by nie słuchać ciągłego dźwięku bijących się potworów. Mają one za zadanie pchać fabułę do przodu oraz opisać to czego nie jest nam w stanie powiedzieć Kong czy Godzilla.

źródło: filmweb.pl

    Po komedii akcji nie zawsze warto się spodziewać wybitnej fabuły, i z takim nastawieniem powinniście udać się na seans. Mamy tutaj trochę błędów logicznych, masę scen ekspozycyjnych oraz trochę na siłę rozciągnięte wątki naszych ludzkich bohaterów. Podkreślam, że oglądanie filmu w domu, może znacząco obniżyć Waszą przyjemność z oglądania, albowiem to, co robi tutaj naprawdę niesamowitą robotę to właśnie efekty specjalne oraz udźwiękowienie. Zdecydowanie jest to największy atut tej produkcji i śmiało powiem, że jeżeli lubicie sceny totalnej rozwałki oraz epickich pojedynków to raczej będziecie zadowoleni. Aspekt wizualny jest solidnie uzupełniony bardzo dobrej jakości dźwiękiem. Ponownie w momencie ładowania atomowego oddechu naszego zmutowanego jaszczura miałem dreszcze. Jednak to, co mi przeszkadzało to ilość małpich odgłosów. Ja rozumiem, że to film o dwóch głównych potworach, ale fabuła doprowadziła nas do takiego momentu, że w pewnych chwilach małpie pojękiwania stawały się uciążliwe. 

    Nim zaczniemy rozwodzić się na temat tego, co w filmie nie zagrało chciałem jeszcze pochwalić wspaniałe kreacje bestii. Nowa super naładowana Godzilla wygląda pięknie, a lodowy tytan Shimo jest po prostu przesłodki. Kong jak i jego małpi przeciwnik, są również całkiem nieźle zrobieni. Należą się brawa za dość realistyczne wykonanie futra w CGI. Do tego fantastycznie zrobiona, tętniąca życiem i kolorami Pusta Ziemia. Naprawdę wielkie WOW! 

źródło: filmweb.pl

    Przejdźmy jednak do tego co najbardziej zabolało mnie po wyjściu z kina. Idąc na film Godzilla i Kong spodziewacie się w miarę równej ekspozycji bohaterów. Niestety tutaj na piedestał wyniesiono naszego Kinga z dużą stratą dla jaszczura. Nie zrozumcie mnie źle, ale jak dla mnie było stanowczo za mało Godzilli w filmie o Godziili, natomiast ilość Konga oraz innych mega małp pojawiających się w filmie sprawiły, że czułem się jakby nasza Atomowa Bestia wstąpiła do świata Planety Małp. Odniosłem nawet wrażenie, że pojawiały się pewne podobne zastosowania fabularne co jeszcze mocniej ugruntowało mnie w takim, a nie innym odbiorze. Szkoda, że z Tytana Alfa - Obrońcy Ludzkości zrobili durnego potwora, który w sumie nie jest taki alfa, bo musi się z każdym o wszystko bić, a do finalnej walki trwającej 10 minut musi się szykować przez dobre 3/4 filmu. Ze smutkiem przyznam, że czuję się trochę oszukany. Jestem naprawdę dużym fanem Godzilli, jeśli chodzi o Konga to średnio za sobą przepadamy dlatego uważam, że zamiana miejsc potworów w tytule znacznie bardziej ułatwiłaby widzom takim jak ja podjęcie decyzji czy warto iść do kina oraz ograniczyłaby falę smutku wśród fandomu. 

    Drugim poważnym problemem jest fakt, iż Adam Wingard by zrobić jeszcze bardziej epickie dzieło powrzucał jeszcze więcej potężnych potworów. Jeśli dobrze liczę to możemy się spodziewać, aż siedem dość istotnych mega postaci (licząc naszych głównych bohaterów i antagonistów), gdzie pozostała trójka mam wrażenie, że została wrzucona jako zapychacz. Trochę tak jakby reżyser obawiał się, że produkcja, nad którą pracuje będzie klapą, przez co nie dostanie możliwości ukończenia swojej Monster trylogii. 

źródło: mensjournal.com

    Ostatnia bolączka GxK przez to miejsce akcji. Większość filmu odbywa się w podziemnej Pustej Ziemi, w której nie uświadczymy monumentalnych współczesnych miast pełnych drapaczy chmur, a do tego garstka ludzkich postaci sprawia, że nasi giganci przestają być tacy wielcy. Po prostu tracimy poczucie skali, a chyba nie o to chodzi w produkcji o mega potworach. Dopiero pod koniec mamy możliwość obejrzenia soczystego pojedynku rodem z World Wrestling Entertainment w klimatycznej otoczce Rio De Janeiro. Niestety to za mało, by uratować tę produkcję.

    Kończąc chciałbym jeszcze poruszyć jeden temat. Przez długi czas zastanawiałem się jak porównać omawiany dzisiaj film z Godzillą Minus One i stwierdziłem, że nie ma to najmniejszego sensu. Są to tak różne od siebie filmy, że po prostu nie wypada tego robić. 

   Podsumowując: Godzilla i Kong: Nowe Imperium to przeciętna produkcja, w której dużo się dzieje wizualnie, ale bardzo mało fabularnie. Jeżeli lubicie proste filmowe pokazy CGI to warto udać się do kina, bo jest spora szansa, że będziecie zadowoleni. Ja ze swojej strony powiem, że dalej mam mieszane uczucia i chyba już nie wrócę do tego tworu. Solidne 5 na 10 w skali Filmwebu myślę, że będzie uczciwą oceną. 

źródło: filmweb.pl


Komentarze