Berlin: Miasto światła - Tom 3 - recenzja trylogii Jasona Lutesa

    Pora zakończyć naszą przygodę z trylogią Jasona Lutesa skupiającą się na niełatwych zmianach ustrojowych w stolicy międzywojennych Niemiec. Po nie łatwych początkach młodej Marthe w Berlinie, poprzez odkrywanie wszystkich mrocznych zakamarków miasta, aż po moment kulminacyjny całej historii. Zapraszam na recenzję trzeciego, ostatniego tomu oraz krótkie podsumowanie całej serii.

źródło: kultura.com.pl
    Oczywiście nim na dobre zaczytacie się w najnowszym wpisie zachęcam do zapoznania się z postami związanymi z poprzednimi tomami. Belin: miasto kamieni [KLIK—>] oraz Berlin: miasto dymu [KLIK—>]. Jeśli jesteście gotowi to zaczynamy!

    Berlin: miasto światła to ostatni, a zarazem chyba najkrótszy tom trylogii Jasona Lutesa. Stanowi on pełnoprawne zamknięcie całej historii i jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń mających miejsce w mieście dymu. Mamy tutaj do czynienia z powolnym zapadaniem się wolności w stolicy Niemiec. Po raz pierwszy zostaje nam przedstawiona kompletna sylwetka Adolfa Hitlera wraz z jego nazistowską trupą. Akcja dzieje się w momencie, kiedy to w Brandenburgii organizowany jest wielki więc partii zarządzanej przez przyszłego dyktatora. W tym niepewnym czasie możemy obserwować jak nastroje wśród różnych grup społecznych się zmieniły. Najlepiej widać to w sposobach działania policji, która na ulicy nawet nie próbuje kryć się ze swoim antysemityzmem. Komuniści, którzy również pojawiają się od samego początku serii przestają również działać na uboczu i wkraczają na ścieżkę, której bardzo blisko do terroryzmu. Zmienia się również życie stołecznych elit przedstawionych nam bardzo dokładnie w poprzedniej części. Część z nich popiera przyszłego Fuhrera wspierając go finansowo inni zaś odcinają się całkowicie od jego poczynań. Za tą pierwszą grupą opowiada się była partnerka Kurta, która wciągnęła naszą główną bohaterkę na berlińskie salony.


    Kryzys związku Marthe i Kurta rozpoczęty w poprzednim tomie doprowadził do rozpadu związku co wpłynęło bardzo wyniszczająco na dziennikarza. Jest on zagubiony w nowej rzeczywistości, jaka wykreowała się w mgnieniu oka. Utrata miłości oraz chęć do pozostania neutralnym względem głównych nurtów politycznych doprowadziła do całkowitego wypalenia.

    Marta natomiast znacznie zbliżyła się do swojej przyjaciółki Anny przedstawicielki społeczności LGBT i to właśnie z nią spędziła namiętne chwile. Niestety sytuacja w mieście jak i w jej sercu również nie była dla niej łaskawa skutkiem czego całkowicie straciła wiarę w magię Berlina.


    Wszystkie sytuacje doprowadzają do tego, iż nasza bohaterka postanawia opuścić miasto i wrócić do rodziców, od których kilka lat temu usilnie próbowała uciec.
    Miasto Światła to komiks, który całkowicie kończy historię Marthe jak i wielu innych rodzin, które decydują się na opuszczenie Berlina. Co ciekawe tytuł trzeciego tomu sugeruje, że niesie za sobą jakiś pozytywny aspekt, albowiem światło jest symbolem szczęścia i nadziei. Lutes przewrotnie odwołał się tutaj jedynie do letniej pory roku, gdyż wspominanej radości raczej tutaj nie uświadczymy. Komiks wydaje się być najbardziej smutnym i przytłaczającym z całej trylogii. Być może to uczucie potęguje świadomość tego co działo się na świecie po zakończeniu prezentowanej historii. Ostatnia część to pożegnanie autora z czytelnikami, Marthe z Berlinem, a świata ze spokojem.


    Jeśli chodzi o kwestie graficzne to mogę w skrócie powiedzieć, że omawiany dzisiaj tytuł jest spójny ze swoimi poprzednikami. Mamy dalej przyjemne artystyczne panele sekwencyjne jak i delikatnie nieczytelne kadry oraz dymki. Ciężko by ostatnia część znacząco różniła się od swoich poprzedniczek jednak na końcu komiksu czeka na nas mała kolorowa niespodzianka.

    Kończąc swój wywód chciałbym przyjrzeć się całej serii. Po pierwsze wielkie podziękowania nalezą się wydawnictwu Kultura Gniewu za wypuszczenie niszowej serii w bardzo ładnym oraz solidnym wydaniu. Po drugie jest naprawdę ciekawy twór dla miłośników komiksów przyziemnych jak i historycznych. Berlin to seria skupiająca się na pokazaniu innej perspektywy dla dobrze znanej nam sytuacji. Na pewno na plus zaliczymy zabieg ubarwienia głównego wątku fabularnego pobocznymi historiami, które dodatkowo pozwalają poznać klimat panujący w tekście. Myślę, że to ciekawa propozycja dla każdego, kto szuka mniej popularniejszych komiksów jak i miłośników historii, a nawet socjologii.



Komentarze